W oka mgnieniu wszyscy zamieszani w powstanie, a biorący udział w obchodach nocy nilanijskiej, zebrali się w podziemiach pod zajazdem Cartwrightów, w których zawsze obywały się treningi. Chwycili za broń. Falen zabrał ze sobą swój miecz, który otrzymał wraz z chwilą wyboru na Strażnika, bardzo podobny do miecza Luke'a. Alec również dobył szabli, a sakwę z kołkami postanowił zostawić, ponieważ doszedł do wniosku, że nie ma sensu marnować ich na ludzi, skoro są przeznaczona na wampiry. Katherine chwyciła za swój łuk i strzały, ale na wszelki wypadek, gdyby przyszło jej walczyć z kimś z bliskiej odległości, przepasała biodra skórzanym pasem z przyczepionymi do niego wąskimi, lecz długimi ostrzami. Podobny pas wzięła ze sobą i Ellie. Przez pewien czas była ona najmniej doświadczoną wśród Wybranych w kwestii walki z bronią w ręku, ponieważ jej jako jedynej Rada nie obdarzyła ni mieczem, ni łukiem, ani nawet włócznią. Ponieważ wampirzyca chciała polegać na czymś więcej niż jej teracka moc i talenty wampira, których czasami rozsądniej było nie używać, przy okazji treningów do powstań i ona się szkoliła. Potrafiła już celnie rzucać nożami, nawet w ruchomy cel, a także radziła sobie z koncerzem. Marie, chociaż chłopcy uparli się i ją nauczyć tej sztuki i instruowali dziewczynę, w jaki sposób najlepiej uderzać wąskim mieczem, przywodzącym na myśl trochę ostrze samurajskie, ona wolała trzymać się tego, co potrafiła najlepiej, czyli walki całym swoim wampirzym jestestwem. Bo przecież super siła, niewiarygodny refleks, nadludzka siła i ostre jak brzytwa kły to chyba nie było mało.